Jordania była pierwszym muzułmańskim krajem który odwiedziłam. Trafiłam tam zupełnie przypadkiem. Będąc na stypendium w Izraelu moi żydowscy znajomi zaprosili mnie do swoich znajomych, którzy są muzułmanami i mieszkają w jednej z muzułmańskich wiosek w Izraelu.
To w jaki sposób zostaliśmy ugoszczeni do końca życia zostanie w mojej pamięci! Stół uginał się od jedzenia, gospodarze byli niezwykle ciepli i sympatyczni. Biła z nich niesamowita pozytywna energia i dobroć. Na uroczysty obiad zaprosili swojego sąsiada Bassama, który studiował we Wrocławiu i doskonale zna język polski.
Bassam, który bardzo dobrze zna Jordanię zaproponował mi, że może mi ją pokazać. Umówiliśmy się, że odbierze mnie z przejścia granicznego w Akabie.
Z Tel - Avivu dojechałam do Eljatu a stamtąd wzięłam taksówkę do przejścia granicznego. Po prawej stronie rozciągają się góry. Byłam tak zachwycona ich widokiem, że kierowca wykorzystał to i podniósł opłatę na liczniku. Moja nauczka na przyszłość, że nawet najpiękniejsze widoki nie mogą przyćmić mojej czujności kiedy jestem w taksówce.
Jako jedyna kobieta przechodzę przez przejście graniczne z fantastyczną pieczątką wbitą do paszportu. Nagle mężczyzni wyskakują z samochodów pytając czy mogą mnie gdzieś podwieżć. Ja uśmiecham się i idę dalej do mojego kolegi, który czekał na samym końcu parkingu obserwując całą sytuację i śmiejąc się, że z tłumu mężczyzn wybrałam jego.
Dojeżdżamy do Akaby zrobić zakupy na dalszą drogę. Wszystko co widzę to jedno wielkie WOW. Kobiety w burkach, pustynia, moja ulubiona bakława w ogromnych ilościach, flagi jordańskie...Teraz po tylu miejscach, które już widziałam w życiu bym tak nie zareagowała ale parę lat temu kiedy zobaczyłam to wszystko pierwszy raz prawie oszalałam.
Jedziemy dalej do Wadi Rum. Podróż samochodem zajmuje około godziny. Po obu stronach rozciąga się pustynia a w oddali widać skały i góry. Dojeżdżamy do celu. Na miejscu można wynająć namiot aby przenocować na co się decydujemy. Dookoła cisza a niebo rozświetlone jest gwiazdami.