środa, 26 czerwca 2013

Meksyk - Teotihuacan

Teotihuacan - obowiązkowy punkt każdego turysty udającego się do Meksyku. Z samej stolicy podróż trwa stosunkowo krótko bo w zależności od korków nieco ponad godzinę. Po drodze nic ciekawego - meksykańskie domy i palmy. Jedyne co zapada mi w pamięci to kolorowe cmentarze pojawiające się co jakiś kawałek. Z autobusu wszystkie drogi prowadzą do Teotihuacan.

Myli się jednak ten kto sądzi, że łatwo jest kupić bilet do miejsca, w którym ludzie stają się bogami. Takie jest bowiem tłumaczenie tego miejsca w języku nahuatl. O ile stosunkowo dużych kolejek do kas nie było o tyle sprzedawców pamiątek był taki ogrom, że nie było możliwością aby ze spokojem ustawić się w kolejce do kasy po bilet. Momentami miałam wrażenie, że samych sprzedających jest więcej niż turystów.

Ponieważ wyjście jest w zupełnie innym miejscu niż wejście nie radzę kupować pamiątek na samym początku. Raz trzeba je dzwigać do samego końca a teren archeologiczny jest stosunkowo duży, dwa ceny przy wejściu są zdecydowanie wyższe niż za wyjściem.

Upał nieziemski. Nakrycie na głowę, okulary słoneczne i maksymalnie dużo wody to konieczność dla każdego turysty, który nie chce się odwonić albo nie chce cierpieć na zawrotne bóle głowy po przebywaniu na słońcu. Jako nakrycie głowy sugeruję pieluchę tetrową na głowę. Znakomicie wchłania pot. Nie ma się co przejmować, że może nie zawsze wygląda na głowie atrakcyjnie. W końcu to wyprawa z plecakiem a nie pokaz mody!

Niemalże cały teren pozbawiony jest drzew. Pojedyncze raczej nawet drzewa aniżeli krzaki ciągną się na drodze do Muzeum Archeologicznego. Nie wszyscy turyści docierają do niego, głównie przez to, iż jest on oddalony nieco od samych piramid a dojście do niego ze względu na ogromny upał bywa sporym wyzwaniem zwłaszcza dla osób, które zle znoszą wysokie temperatury. Samo muzeum ze wzgledu na ciekawe zbiory jest jednak warte zobaczenia.

Same piramidy hmm robią wrażenie i to ogromne, przynajmniej na mnie. Są również ciekawsze ( hmm to chyba złe słowo, może inne będzie lepiej pasować) od tych na Półwyspie Jukatan i od samych piramid w Egipcie. Może glównie dlatego, iż ich podstawa jest ogromna.

Dla odważnych istnieje możliwość wejścia na górę. Na szczyt prowadzą strome stopnie. Czasem ma się wrażenie, że idzie się pionowo w górę i stopy trzeba ustawiać bokiem, inaczej bardzo łatwo można stracić równowagę i spaść. W wielu miejscach umocowane są sznurki mające ułatwić wejście i zejście ze schodów.

Mam już zmierzać do wyjścia gdy nagle przebiega kolo mnie cała rzesza ... bezdomnych i bezrobotnych  maratończyków z Argentyny. Próbowałam dociekać jak to się stało, że Argentyńczycy dotarli do Meksyku i kto zapłacił za ich pobyt ale pytanie pozostało bez odpowiedzi. Sensownej odpowiedzi nie potrafili mi udzielić nawet lokalni mieszkańcy.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz