piątek, 29 sierpnia 2014

Stany Zjednoczone: Chicago

Do Chicago dotarłam po prawie 8h jazdy autobusem z Nashville. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, ze znowu doświadczyłam podobnej sytuacji jak wtenczas kiedy jechałam z Nowego Yorku do Nashville. Po drodze jest kilka obowiązkowych przystanków. Część pasażerów wysiada, inni wsiadają. To co jednak wkurza najbardziej to fakt, że podczas postoju wszyscy obowiązkowo muszą opuścić autokar. Nie za bardzo wiem czy podyktowane jest to środkami bezpieczeństwa czy też zmuszeniem aby pasażerowie na stacji kupili coś do jedzenia i tym wsparli lokalny bar. Wiem jedno - jest to strasznie irytujące zwłaszcza kiedy jedzie się w nocy i uda się człowiekowi usnąć. 

Tak czy inaczej po wielu godzinach padnięta dotarłam do Chicago. Miasto choć bardzo nowoczesne nie powaliło mnie ani trochę. Przypomina trochę Nowy York ale tylko biorąc pod uwagę wieżowce a i te moim zdaniem nie są tak imponujące i nie powalają formą jak te w Nowym Yorku. 

Atmosfera to kolejna rzecz jakiej brakowało mi w tym mieście. Nie potrafię dokładnie określić czego mi brakowało ale nie zachwyciłam się tym miastem już w momencie kiedy zobaczyłam je pierwszy raz. Nie ma w nim ani takiej mieszanki kulturowej ani takiego gorączkowego klimatu jaki jest w Nowym Yorku, który sprawia, że to miasto jest niepowtarzalne. Nie ma też uroczych, małych kawiarenek, które są tak często spotykane w Europie.

To jednak co wyróżnia Chicago to Millenium Park z charakterystyczną lustrzaną fasolą w samym centrum. Jest to rzecz, której nie ma nigdzie indziej na świecie. W pomniku odbijają się chmury i okoliczne wieżowce co daje w rezultacie niesamowity efekt. 
Cały park przypomina nowojorski Central Park. Zarówno w Nowym Yorku jak i tutaj park otoczony jest wieżowcami i jest miejscem pełnym zieleni i spokoju. 

Niecałe 20 minut na piechotę od Millenium Park znajduje się Willis Tower, który kiedyś był znany pod nazwą Sears Tower. Wieżowiec na szczycie którego znajdują się dwa małe balkoniki z przeszkloną podłogą na którą można wejść aby zobaczyć widok, który jest pod stopami jest jedną z głównych atrakcji miasta. Ze szczytu rozciąga się panorama na całe miasto i na jezioro Michigan. Bilet kosztuje $19,50 czyli jakieś 70 zł. 

Cały dzień wystarczył mi w zupełności aby zobaczyć to wszystko co chciałam zobaczyć i stwierdzić, że miasto mnie nie zachwyciło na tyle aby specjalnie tam wrócić.

Biorę autobus nocny i jadę do Kanady odwiedzić koleżankę.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz