Autobusem z Toronto przyjeżdżam do Niagara Falls. Dworzec jest daleko od samego wodospadu (około 7 km) więc zaczepiam turystów, którzy ze mną przyjechali i razem bierzemy taksówkę.
Wodospad podziwiać można z dwóch stron kanadyjskiej i amerykańskiej. Z tej pierwszej strony można zobaczyć dwa wodospady, z amerykańskiej jedynie jeden. Ja miałam okazję podziwiać go od kanadyjskiej strony.
O ile sam wodospad robi wrażenie o tyle okolica gdzie jest położony już niekoniecznie. Wzdłuż głównej drogi, która jest jednocześnie promenadą, z której podziwiać można wodospad są hotele, restauracje i kasyna co psuje atmosferę tego miejsca bo miejsce przyrody, które jest czymś niezwykłym stało się przede wszystkim miejscem handlowym.
Po kanadyjskiej stronie można wykupić rejs łódką albo wejście za sam wodospad co polecam. Odgłos spadających w dół litrów wody to coś czego nie da się zapomnieć!
Mając dużo czasu postanawiam iść na piechotę na dworzec autobusowy. Pamiętałam, że autobus odjeżdża o 19 25 i jest to ostatni autobus tego dnia. Konieczne było dla mnie aby na niego zdążyć i dojechać pózniej do Nowego Yorku, z którego miałam lecieć do Meksyku.
Robi się coraz ciemniej a ja gubię się i nie wiem jak dotrzeć na dworzec bo skręciłam w złą uliczkę. Pukam do jakiegoś domu i dowiaduję się jak dojść na dworzec. Biegnę bo autobus mam dokładnie za dwie minuty! Wpadam, patrzę na rozkład i prawie zaczynam ryczeć!!! Okazało się, że zle spojrzałam i autobus jechał o 19 20 a ja wpadłam równo o 19 25. Z ciężkim plecakiem, ledwo oddychając wymamrotałam coś do mężczyzny siedzącego w kasie. Ten spojrzał na mnie i powiedział, że mam ogromne szczęście bo autobus jeszcze nie przyjechał i nikt nie wie dlaczego jest opózniony! W tej samej chwili, w której to powiedział nadjechał autobus.
hmm to chyba coś więcej niż szczęście...
widok na wodospad zza wodospadu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz