Las Vegas zaskakuje... pomyslowoscia, kiczowatoscia i brudem. Pomyslowoscia bo jest czyms niezwyklym aby stworzyc miasto takie jak Las Vegas posrodku niczego, gdzie dookola jest pustynia i zarabiac miliardy dolarow rocznie na turystach. Kiczowtascia bo kicz widac wszedzie - tandetne neony, reklamy i tony pastiku widac na kazdym kroku. Brudem, ktory jest wszechobecny zwlaszcza jak skreci sie w boczna uliczke lub pojdzie sie na obrzeza miasta. Tam oprocz brudu mozna sptkac tlumy bezdomnych! Warto jednak tu przyjechac aby sie o tym przekonac i zweryfikowac wyobrazenia jakie sie mialo na temat tego miejsca.
Do miasta przyjecalam autobusem z San Francisco. Wlasciwie to z Los Angeles bo mialam tam przesiadke. Dworzec autobusowy znajduje sie na obrzezach. Do centrum jest jakies 40 minut na piechote.
Ruszam znalezc hostel gdzie mialam zarezerwowany nocleg. Po drodze mijam kiczowate kapliczki, w ktorych mozna wziac slub. Jest ich cala masa. Zarowno mlodzi jak i starzy przyjezdzaja tu by wziac drugi slub. Panna mloda dostaje kiczowaty welon i kwiatki do reki, pan mlody natomiast kiczowata muche i frak. Krotka uroczystosc i papier na pamiatke na zakonczenie. Widzialam jedna taka mloda pare. Oboje z plecakami, w tenisowkach, podkoszulkach i z kiczowatym welonem i mucha. Dla bardziej wymagajacych profesjonlne uroczystosci gdzie mozna wypozyczyc prawdziwa suknie i garnitur. Wszystko zalezy od posiadanych pieniedzy.
Znajduje hotel, biore szybki prysznic i ruszam na podboj Las Vegas.
Wszystkie hotele znajduja sie wzdluz glownej ulicy. Sa one najczesciej tematyczne. Jest hotel Wenecja, ktory przypomina wloskie miasto z kanalami wlacznie ( mozna nawet przejechac sie gondola), Francja z charakterstyczna Wieza Eiffla, Nowy York ze statua wolnosci, mostem brooklinskim i charakterystycznymi drapaczami chmur, Luksor ze Sfinksem i tym poobne. Widzialam, ze buduja obecnie hotel, ktory ma przypominac Zakazane Miasto w Pekinie i Makau. Do hoteli mozna wchodzic. W kazdym z nic sa kasyna, liczne sklepy i restauracje. Mozna tez wchodzic z drinkami, ktore byly zakupione w innym hotelu.
Zobaczylam 3 hotele i zwyczajnie mialam dosyc. Gdyby nie to, ze roznia sie nazwa to we wszystkich jest to samo - podobne sklepy, restauracje, przepych i bogactwo, które strasznie mnie draznia bo ile mozna patrzec na marmurowe podlogi czy tez krysztalowe zyrandole. Moze i mozna ale nie kiedy jest to oprawione kiczem tak jak w Las Vegas.
Las Vegas nigdy nie spi - to prawda. Bedac na ulicy o 4 rano nie wiadomo czy ludzie wracaja z imprezy czy dopiero na nia ida bo hotele otwarte sa cala dobe.
Wieczor w Las Vegas to ''wylegarnia'' bogatych nastolatek i ich matek, ktore w elaganckich sukniach wysiadaja z samochodow i udaja sie na zamkniete przyjecia, ktorych tam nie brakuje. Moze myle sie w ocenie ale wszystkie te osoby juz z wygladu na pustaki z ogromna iloscia pieniedzy dla ktorych zycie towarzyskie jest esencja zycia.
Koncze swoja przygode z Las Vegas i ide na dworzec autobusowy. Pora wieczorna, im dalej od glownej ulicy tym ciemniej i tym wiecej bezdomnych. Dookola brud i zapach moczu - takiego Las Vegas nie pokazuja w przewodnikach ani w telewizji. Gubie sie po drodze bo GPS wskazal mi zla droge. Kolejny raz przekonuje sie, ze moge liczyc tylko na siebie. Zdyszana wbiegam na dworzec - dokladnie dwie minuty przed odjazdem autobusu!
Zobaczylam Las Vegas ale z pewnoscia nie bede chciala tam wrocic. To co widzialam w zupelnosci mi wystarczylo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz