Następnego dnia rano pytam się wlascicielki pensjonatu jak
dojechać do Bialej Świątyni, którą chciałam zobaczyć. Słyszę, iż jest ona w
pobliżu Chiang Rai.
Udaję się na dworzec i kupuję bilet. Autobusów jest dosyć
dużo bo trasa jest bardzo popularna wśród turystów i miejscowej ludności. Na
niektorych dworcach w Tajlandii, tak jak na tym w Chiang Mai sa specjalnie
wydzielone miejsca dla mnichów buddyjskich. Poza nimi nikomu nie wolno na nich
siadać.
Kierowcą autobusu jest ladyboy, który w dużym uproszczeniu
jest mężczyzną ale emocjonalnie czuje się kobietą. Jest ubrany w kobiecą
bluzeczkę z wyraznym kobiecym makijazem. Nikogo to nie dziwi. W Tajlandii
takich osób jest coraz więcej. Przybywa także osób transseksualnym bo operacje
zmiany płci stają się w Tajlandii coraz tańsze i coraz bardziej popularne.Pytam
się o właściwy przystanek. Odpowiada mi, iż mam się nie martwić i że wskaże mi
gdzie mam wysiąść.
Dojeżdżamy. Widzę Świątynię z daleka i prawie zaczynam
krzyczeć z radości! Wysiadam i prawie biegnę by jak najszybciej ją zobaczyć, co
nie zdarza mi się zbyt często. Świątynia jest jednak tego warta!!!Jest
przepiękna i wygląda jak prawdziwy pałac Królowej Śniegu! Zbudowana m.in. z
kawałków białego marmuru i szkła, ktore w niezwykły sposób odbija światło.
Jeśli miałabym zrobić ranking miejsc stworzonych przez człowieka to z całą
pewnością Biała Świątynia znalazlaby się w czołówce.
Muszę dostać się do Chiang Rai. Autobusów nigdzie nie mogę znaleźć i jest za gorąco by rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu jakiegokolwiek przystanku autobusowego. Biorę taksówkę i w ciągu paru minut jestem w mieście. Przypuszczam, ze taksówka ma jakąś specyficzną nazwę ale jej nie znam. Zdjęcie jest poniżej.
Docieram do centrum. Pierwsze co widzę to restauracja z supermenem i gwiazdorem, którzy pokryci są prezerwatywami. Patrzę na nazwę: cabbages and condoms restaurant. Wchodzę do środka przy barze dwa pudełka. Pierwsze z prezerwatywami normalnego rozmiaru, drugie z prezerwatywami w rozmiarze tajskim. Dostepne za darmo. Dodatkowo spiro informacji na temat wirusa HIV i innych chorób przenoszonych drogą płciową. Cóż powiedzieć -pomysł świetny!
Ruszam dalej na lokalny rynek.
Ruszam dalej. Ku mojemu zdziwieniu widzę ogromny meczet. Zdziwieniu bo w kraju takim jak Tajlandia nie spodziewalam sie zobaczyć muzułmańskiej swiatyni tajkiej wielkości. Wchodzę do środka. Wnętrze jest równie imponujące.
Pora wracać do Chiang Mai. Idę na dworzec i chcę kupić bilet. Słyszę, ze wszystkie bilety wyprzedane a pierwszy wolny termin jest dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. Prawie zaczynam panikowac bo w przyszłym tygodniu mam być w Hongkongu i jesli nie znajdę połączenia do Chiang Mai (stamtąd mialam juz kupiony bilet ba pociag)przepadnie mi lot. Dla ścisłości -w Tajlandii byłam 3 lata temu. Choć było to nie znowu tak dawno temu to jednak od tego czasu podróżowanie zmieniło się i to bardzo. Tanie linie lotnicze nie były tak popularne jak obecnie, połączenia nie były tak częste a wifi działało tylko w niektórych miejscach. W dodatku bilety lotnicze były o wiele droższe. Do glowy by mi nie przyszło by bilet kupić z wyprzedzeniem bo z biletem do Chiang Rai problemów nie było. Prawie zaczynam płakać i mówię, że mam lot do Hongkongu. Mężczyzna mówi, że zapyta i zobaczy co da się zrobic. Udało się, choć miałam wyrzuty sumienia. Dostałam bilet luksusowy bo obok kierowcy, na miejscu pilota. Pilot natomiast przez całą drogę - ponad 5h siedział na stopniach autobusu. Miałam ogromne szczęście!