Lima - najbrzydsza stolica jaką w życiu widziałam! Jeśli ktoś nie musi lepiej niech nie opuszcza lotniska bo zwyczajnie nie ma co oglądać. Z całą pewnością nie przesadzam bo miasto pokazywała mi koleżanka, która urodziła się w Limie.
Brak metra sprawia, że aby dostać się z jednego miejsca na drugie trzeba liczyć się zawsze i wszędzie z ogromnymi korkami. Spaliny i ogromny upał sprawiają, że zwyczajnie nie da się oddychać. W dodatku niebo nie jest nigdy błękitne ze względu na zanieczyszczenia.
Rzecz, która mnie najbardziej rozśmieszyła to domy, które są pomalowane tylko od strony frontu, jakby pozostałe strony nie istniały. W dodatku wszędzie brud, smród i kurz.
Jedyne miejsce, które mi się podobało to wzgórze na którym jest miniaturowa figura Chrystusa, ta sama, która jest w Rio de Janeiro. Widać z niego praktycznie całe miasto ze slumsami na pierwszym planie.
Plaże - kolejna rzecz (nie)warta wspomnienia. Są brudne a w pobliżu niektórych z nich na piasku (!) są miejsca parkingowe. Rewelacyjne miejsce na wypoczynek - brudna plaża z jednej i spaliny samochodów z drugiej strony.
Jedyną rzeczą, którą trzeba skosztować jest ceviche - tradycyjna peruwiańska potrawa przygotowywana z surowej ryby, zmieszana z cytryną i przyprawami. Można ją dostać na praktycznie każdym markecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz