Z centrum Londynu ( dokładniej z London Victoria) są dogodne połączenia do Brighton. Autobusem można dojechać w dwie a pociągiem w ciągu godziny. Pierwsza opcja jest zdecydowanie tańsza. Udało mi się kupić bilet powrotny za 11 funtów. Pociąg jest zdecydowanie droższy. W jedną stronę jest to koszt od 10,40 aż do 26,70 funtów!
Dworzec autobusowy znajduje się w samym centrum. Trudno go jednak nazwać dworcem gdyż nie widziałam żadnej poczekalni ani kas biletowych. Jedynie 3 miejsca postojowe dla autobusów. Z dworca niedaleko jest do ścisłego centrum i do morza.
Postanawiam zostawić zwiedzanie Brighton na pózniej i pojechać do Seaford gdzie jest piękny szlak turystyczny prowadzący do klifów Seven Sisters. Autobusy kursują co 10 min a podróż trwa około 45 min. Przystanki znajdują się w różnych częściach miasta i nie sposób ich nie odnalezć. Bilet śmiesznie tani jak na Wielką Brytanię - 2,90 funtów. Ja zdecydowałam się pojechać do Seaford natomiast wysiąść można o wiele wcześniej bowiem majestatyczne klify ciągną się aż do Eastbourne gdzie znajduje się Beachy Head - najwyższy z klifów. ( O Eastbourne pisałam w innym poście http://zdalaodutartychszlakow.blogspot.co.uk/2015/07/wielka-brytania-eastbourne.html )
Seaford jest małym miasteczkiem z kamienistą plażą, identyczną do tej która jest w Brighton. Chociaż jest początek lipca to na plaży w godzinach szczytu byłam całkowicie sama. Prawie sama bo z każdej strony widać i słychać było mewy.
Ruszam w kierunku widocznego klifu. Wspinam się na niewielkie wzgórze i ruszam przed siebie. Widoki bajeczne. Dookoła cisza i spokój. W oddali widać owieczki a w powietrzu unosi się zapach kwiatów, których na trasie nie brakowało! Jednym słowem to miejsce to prawdziwy raj!
Spędzam tam cztery godziny i wracam do Brighton.
Wracając autobusem do Brighton warto usiąść po lewej stronie. Zobaczyć można bowiem piękny widok na port. Jest on położony nieco na obrzeżach miasta ale przy ładnej pogodzie można do niego dotrzeć na piechotę.
Brighton to przede wszystkim Royal Pavillon - była rezydencja królewska, która została przekształcona w muzeum i charakterystyczne molo, które oprócz sklepików z lodami może poszczycić się kasynami oraz wesołym miasteczkiem z widokiem na otwarte morze. Aż boję się pomyśleć co by było gdyby diabelski młot znajdujący się na samym końcu mola zepsuł się...
Starsza część miasta to urokliwe, wąski uliczki z galeriami i restauracjami. Miasto jest przyjemne i warte zobaczenia. Stanowi doskonałą bazę wypadową do pobliskich mniejszych miejscowości, które w sezonie nie są tak zatłoczone a są za to bardzo czarujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz