czwartek, 14 stycznia 2016

Malezja: Kuala Lumpur w pigułce czyli co warto zobaczyć

Myślę, że nie skłamię jeśli powiem, że z wszystkich azjatyckich metropolii jakie widziałam w życiu Kuala Lumpur jest najnudniejszy. Myślałam, że przesadzam w swojej ocenie ale po powrocie moją opinię podzieliło większość moich znajomych którzy tam byli.

Gdyby nie główna atrakcja - Petronas Tower czyli dwie blizniacze wieże niewiele byłoby tutaj to zobaczenia. Dla kogoś kto pierwszy raz przylatuje do Azji Kula Lumpur z pewnością będzie czymś niezwykłym. Wysokie wieżowce, wielopasmowe autostrady, zieleń i ogromna liczba mieszkańców to wszystko czego doświadczy turysta dojeżdżając do miasta z lotniska w Kuala Lumpur gdzie najczęściej każdy turysta przyjeżdżający z Europy zaczyna swoją malezyjską przygodę. Kolejnym zaskoczeniem będzie mieszanka kulturowa i religijna oraz bardzo dobra kuchnia.

Dla miłośnika Azji Kuala Lumpur nie będzie jednak czymś niezwykłym - wręcz przeciwnie - będzie miejscem pozbawionym duszy z którego trzeba uciec jak najszybciej ( przynajmniej dla mnie takie było). Drapacze chmur w porównaniu np. z Hong Kongiem czy Szanghajem nie są niczym niezwykłym podobnie jak cała architektura w mieście. Oprócz meczetów które są naprawdę ciekawe i znajdują się co kawałek niewiele jest miejsc które wzbudzają zachwyt. W oczy oprócz kilku zaniedbanych dzielnic rzuca się niezwykła czystość i porządek.
Dwa dni wystarczą w zupełności aby zobaczyć całe miasto.
O ile możemy mówić o kulturze chińskiej, japońskiej, indyjskiej to nie ma czegoś takiego jak kultura malezyjska. Malezja jest bowiem zlepkiem kilku kultur co widać doskonale spacerując po mieście. Także i sama kuchnia jest mieszanką kuchni chińskiej, tajskiej i indyjskiej.


W porządku, dosyć narzekania. Poniżej miejsca warte zobaczenia.  


PETRONAS TOWER

Chyba nie znam osoby, która będąc w KL nie zrobiłaby sobie zdjęcia pod wieżami. Widać je dojeżdżając do centrum.
Wieże oddane do użytku mają 452 m wysokości. Każde piętro nawiązuje do islamskiego  motywu - dwóch nakładających się kwadratów które tworzą ośmioramienną gwiazdę.
Wstęp jest oczywiście płatny i kosztuje RM 84,6 czyli koło 78 zł. Bilet najlepiej kupić przez internet bo chętnych jest sporo i bardzo często kilka godzin trzeba czekać na wejście. Więcej informacji i rezerwacje biletów na stronie: http://www.petronastwintowers.com.my/

Sami na wieże nie wjechaliśmy. Widok z nich który widziałam w internecie nie był aż tak powalający by zmarnować tyle pieniędzy. Zamiast tego poszliśmy do hotelu Hyatt na którego szczycie jest restauracja z rewelacyjnym widokiem na wieże i miasto. Jedzenie było pyszne a ceny były dosyć przystępne ( przynajmniej w porównaniu z Londynem gdzie mieszkamy).




a to już widok z hotelu w którym spędziliśmy ostatnią noc.

KUALA LUMPUR CITY CENTRE PARK

Zaraz za wieżami znajduje się Park z fontannami. Prosto z niego wchodzi się do gigantycznego centrum handlowego. To co zaskakuje to toalety. Wersja "lux'' znajduje się na parterze i jest płatna. Toalety na piętrze natomiast są bezpłatne. 

   a to już wnętrze centrum handlowego


CHINATOWN


Wiele azjatyckich miast ma swoje chinatown czyli chińskie dzielnice. Taką też można znależć w Kuala Lumpur. My wszędzie przemieszczaliśmy się na piechotę bo centrum KL jest stosunkowo niewelkie. Komunikacja jednak - zwłaszcza metro jest dobrze rozwinięta. Również taksówki mają przystępne ceny. 

Chinatown jest dzielnicą przede wszystkim podróbek i ... chińskiej tandety. Główną ulicą jest Petaling Street. Większość pamiątek dostępnych jest wyprodukowana w Chinach i jest tak tandetna, że lepiej wrócić do domu tylko ze wspomnieniami niż kupować szajsowate pierdoły które będą tylko zbierać kurz i szpecić pokój. Warto jednak tutaj przyjść aby napić się chińskiej herbaty i zjeść coś chińskiego w jednym z barów.




CENTRAL MARKET

W pobliżu Chinatown znajduje się Central Market z pamiątkami. Kupić tu można wszystko - pocztówki, herbatę, ubrania, perfumy. Turyści kupując je wierzą, że są one wyjątkowe, niepowtarzalne i zrobione właśnie w Malezji. Tymczasem większość z nich pochodzi z innych krajów azjatyckich. W całym natomiast markecie znalazłam zaledwie kilka sklepów z tradycyjnymi i oryginalnymi pamiątkami. Lepiej zatem zachować pieniądze zwłaszcza, że niektóre rzeczy do tanich nie należą. W wielu sklepach sprzedawcy są jednak chętni do targowania. 

tradycyjne wyroby ...

...i chińska tandeta


ŚWIĄTYNIA SIN SZE YA 

Jest najstarszą świątynią chińską w Kuala Lumpur. Wstęp, jak w przypadku innych świątyni jest bezpłatny.








ŚWIĄTYNIA GUAN DI 

Ta taoistyczna świątynia znajduje się niedaleko poprzedniej. Najlepiej przyjść w porannych godzinach kiedy zbierają się ludzie. Można wtedy usłyszeć modlitwy.






ŚWIĄTYNIA SRI MAHAMARIAMMAN

Jest najstarszą świątynią hinduską w mieście. My zwiedzaliśmy ją w okresie kiedy rozpoczynało się Diwali i tłumy były wszędzie.
Przed wejściem do świątyni trzeba zdjąć buty.










MECZET JAMEK

Był pierwszym meczetem w Kuala Lumpur, który zbudowany był w miejscu cmentarzu. Znajduje się w samym cercu miasta i nie sposób go pominąć bo zachwyca niezwykłą architekturą.




SULTAN ABDUL SAMAD BUILDING

To chyba najbardziej reprezentacyjny budynek w mieście i plac znajdujący się przy nim. W przeszłości budynek ten należał do rządu. Pózniej był siedzibą sądu. Obecnie mieści się w nim Ministerstwo Informacji Komunikacji i Kultury.






W oddali ( niestety nie zrobiłam zbliżenia) jest malezyjski Big Ben. Zegar, który jest pięknie oświetlony nocą i który bije w ważnych uroczystościach takich jak ogłoszenie niepodległości 31 sierpnia 1957 roku.


O dzielnicy indyjskiej znajdujące się niedaleko dworca głównego wspominałam w jednym z poprzednich postów. Dla chętnych więcej informacji tutaj oraz w poście poświęconym jaskiniom Batu - tutaj




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz