wtorek, 23 lipca 2019

Wyspy Aran


Wyspy Aran to archipelag trzech wysp: Inis Mór, Inis Meain oraz Inis Oirr leżących u zachodnich wybrzeży Irlandii, niedaleko Galway. Pierwsza z nich jest największą i najczęściej odwiedzaną. O wyspach dowiedziałam się przypadkiem kiedy planowałam kolejną podróż do Irlandii. W internecie zobaczyłam zdjęcia i ... oszalałam! Chciałam koniecznie zobaczyć to miejsce, i zobaczyłam :). 

Co mnie w niej urzekło? To, że tam nic nie ma! Może prawie nic i w tym cały urok wyspy. Mieszka na niej tylko 800 osób, większość z nich niedaleko przystani promowej. Jest kilka sklepików, głównie otwartych dla turystów. Oprócz jedzenia można w nich kupić lokalne pamiątki jak swetry czy buty. Jak się jednak dowiedzieliśmy od rodziny w Doolin u której nocowaliśmy, a która kiedyś mieszkała na tej wyspie to wszystkie rzeczy są sprowadzane z Chin a na miejscu jest zmieniana tylko metka na ubraniu na irlandzką. 
Na całym archipelagu nie ma drzew, palm ( to chyba pierwsze skojarzenie jeśli myśli się o wyspie) czy też licznych samochodów ( choć istnieją, na wyspie jest również stacja benzynowa). Jest natomiast otwarta przestrzeń, wysokie klify ( wyższe niż Moherowe Klify u zachodnich wybrzeży Irlandii), cudowne plaże, konie i osiołki co kawałek i ...cisza. 

Jak dojechać?

- promem: z wioski Doolin do której można dojechać autobusem z Galway każdego dnia odpływają promy na wyspy. Bilet powrotny kosztuje 25 euro. Podróż w jedną stronę trwa około 1h 20 min. Z Doolin prom odpływa o 10 00 a z Inis Mor o 16. 
więcej informacji na stronie przewoznika: https://www.doolin2aranferries.com/
My wybraliśmy tą opcję i popłynęliśmy na Inis Mór. 

Istnieje opcja przenocowania na wyspie w którymś z tamtejszych pensjonatów. My niestety nie skorzystaliśmy z tej opcji i żałujemy bo czasu nie było za wiele na zwiedzenie całej wyspy.

- małym samolotem za 49 euro w obie strony z lotniska Connemara, które jest oddalone o około 45 minut jazdy od Galway. Lot trwa 8 minut. Oto link: https://aerarannislands.ie/times-rates/

Jeśli nie posiada się własnego samochodu to najlepiej przenocować w Doolin gdyż autobusy dojeżdżające do Doolin nie są zsynchronizowane z promami. 

Jak się poruszać?
- na piechotę - my wybraliśmy tą opcję, niestety nie udało nam się wszystkiego zobaczyć ze względu na brak czasu. 
- rowerem - zaraz przy porcie działa wypożyczalnia rowerów
- dorożką 
- busem turystycznym, który zatrzymuje się przy każdej atrakcji; busy czekają na turystów zaraz przy wyjściu z promu.  













Ostatnie zdjęcie jest ze strony: https://www.independent.ie/irish-news/education/the-weekly-read-an-island-girls-insight-into-growing-up-on-inis-mr-31364327.html. Niestety tutaj nie udało nam się dotrzeć. Wszystkie pozostałe zdjęcia są mojego autorstwa.

poniedziałek, 8 lipca 2019

Pola lawendowe w Banstead

Jest początek lipca. Chociaż na południu Francji lawenda już przekwitła o czym mogłam się niedawno sama przekonać to pełnia sezonu tych wspaniale kwitnących i pachnących kwiatów jest na jednej z farm pod Londynem. Do Banstead miasteczka oddalonego od Londynu o około 20 km co roku ciągną rzesze turystów i wielbicieli lawendy, podobnie jak do lawendowej farmy w Snowshill, o której pisałam tutaj.

Na farmę najlepiej pojechać w tygodniu. W weekendy, zwłaszcza przy dobrej pogodzie, są tam prawdziwe tłumy, czasem nawet trzeba poczekać aż zwolni się miejsce parkingowe. 

Na terenie farmy nie można organizować pikników, są jednak ławki, gdzie spokojnie możne zjeść zabrany ze sobą posiłek. Działa również kawiarenka, jednak jedzenie jest tam raczej mało ambitne. Hot dog to chyba najbardziej wykwintny posiłek, w dodatku są ogromne kolejki. 

Dodatkową atrakcją, zwłaszcza dla dzieci jest przejażdżka traktorem z przyczepką (w sumie mieści się około 10 osób + jeden wózek dziecięcy) w cenie £2 od osoby. Traktor objeżdża całą farmę.

Miłośników lawendy z pewnością zadowoli sklepik. Znależc w nim można wszystko od lawendowej lemoniady po kartki, olejki, suszone bukiety z lawendy czy też pluszaki wypchane suszem lawendowym.  

Wstęp
Cena za wstęp to £2.50 od osoby. Dzieci do lat 16 nie płacą a parking wliczony jest w cenę biletu. Na odwrotnej stronie biletu znajduje się voucher do wykorzystania w sklepiku o wartości £2.50 przy zakupie powyżej £5. Pewnie mało kto z niego korzysta bo pewnie większość osób tak jak ja wkłada go do kieszeni i nie patrzy co znajduje się na drugiej stronie.

Jak dojechać?
Najszybciej własnym samochodem pod warunkiem, iż jedziemy w tygodniu poza godzinami szczytu, inaczej zajmie nam nawet dłużej niż środkami publicznymi. 

Dla niezmotoryzowanych najlepiej pojechać do West Croydon pociągiem, który dosyć często odjeżdża ze stacji London Victoria a następnie przesiąść się na autobus 166. Należy mieć na uwadze, że w sezonie jest on strasznie wypchany. Przystanku na którym należy wysiąść nie sposób pominąć. Znajduje się on dosłownie przy samej bramie i od razu czeka przy niej człowiek sprzedający bilety. 

Więcej informacji na ich stronie internetowej: https://www.mayfieldlavender.com