Lotnisko w Burgas należy do stosunkowo małych i łatwo się na nim odnaleźć. Przy wyjściu są kantory, a panie wręczają ulotki z hotelami na wybrzeżu. Autobus, który jedzie do centrum miasta znajduje się blisko lotniska. Trzeba jednak uważać bo wychodząc z lotniska po lewej stronie znajduje się przystanek autobusowy. Wprawdzie docelowo dojedziemy nim do centrum, ale jedzie on dookoła przez pobliskie miejscowości, aż w końcu dotrze na przystanek z którego docelowo pojedzie do centrum. Aby zatem dotrzeć do właściwego przystanku należy wyjść prawie poza lotnisko i tam znajdziemy przystanek autobusowy. Bez obaw – można go znaleźć bez problemu. Zazwyczaj tłumy pasażerów się kierują w jego stronę. Bilet kosztuje 1,5 BGN (3,30 zł) i można za niego zapłacić tylko gotówką. W autobusie jest pani, która chodzi i sprzedaje bilety. Autobus zatrzymuje się na wielu przystankach. Do samego centrum jechaliśmy 40 minut, w drogę powrotną autobus zatrzymywał się rzadziej i jechaliśmy 30 minut.
Moje wrażenia: cieszę się, że przylecieliśmy tutaj tylko na kilka dni. Widać, że miasto stara się przyciągnąć turystów, ale w porównaniu z innymi miejscowościami turystycznymi w innych krajach jest mało atrakcyjne. Byliśmy w kwietniu i chociaż było stosunkowo ciepło mało było atrakcji. Miałam wrażenie, że Burgas to dwie dosyć długie ulice pełne banków i sklepów z ubraniami i innymi bzdetami. Nawet moja 4-letnia córka zauważyła, że mało jest ciekawych miejsc dla dzieci i miała rację. W samym centrum ciężko też było znaleźć lokale gastronomiczne. Pełno było budek z kebabami czy z pizzą oferujące jedzenie na wynos lub drogie restauracje, których też nie było za dużo. Co jakiś czas spotykaliśmy Polaków z samolotu, którzy też mieli ten sam problem i poszukiwali miejsca gdzie zwyczajnie można by było usiąść i coś zjeść. Zwyczajnie takich miejsc tam brakowało i nie sądzę, że w sezonie turystycznym nagle będzie ich wysyp.
Na głównej ulicy znajduje się kilka sklepów z pamiątkami i te miejsca naprawdę polecam bo można kupić w nich ręcznie robione lokalne pamiątki zamiast tradycyjnej chińszczyzny. Wśród nich można kupić ręcznie robione kolczyki, talerze czy też dzbanuszki.
Wszystkie atrakcje (niestety nie ma ich za wiele) znajdują się w ścisłym centrum i można do nich dotrzeć na piechotę. Jedną z atrakcji jest molo, które czasy świetności ma dawno za sobą. Przydałoby się chociaż, aby na nowo je pomalować farbą, aby zakryć rdzę. Plaża faktycznie robi wrażenie: jasny, drobniutki piasek ciągnie się kilometrami, a i plaża jest niesamowicie szeroka i przypuszczam, że w sezonie wypełniona turystami. Wzdłuż plaży ciągnie się promenada, także i ona nie jest pierwszej świeżości. Brakuje ławek, kwietników. W wielu miejscach fragmenty murów są popisane lub uszkodzone. Także jeśli chodzi o atrakcje dla dzieci to jest ich mało – placów zabaw jest jak na lekarstwo.
Miłośnicy zabytków żydowskich będą zadowoleni. W Burgas znajduje się piękny budynek synagogi, który obecnie pełni funkcję galerii.
budynek dawnej synagogi
To co zawsze robimy to udajemy się na lokalny rynek. Znajduje się niedaleko centrum i można na nim kupić nie tylko warzywa i owoce ale ryby i lokalne pieczywo.
Z pewnością dla dzieci ogromną atrakcją będzie muzeum awionetek i samolotów znajdujące się przy samym lotnisku, które można odwiedzić przed wylotem. Można zobaczyć nie tylko jak wyglądał dawny bułgarski samolot pasażerski, ale i do niego wejść podobnie jak do innych eksponatów.
W mieście znajduje się Muzeum Etnograficzne, które bardzo chciałam zobaczyć z uwagi na interesujące eksponaty. Niestety okazało się, że jest nieczynne do odwołania.
To z czym nie spotkałam się w żadnym innym miejscu to niekończące się nekrologi, które umieszczane są nie tylko na słupach, ale i na drzwiach domów i informują nie tylko o zgonie, ale także o rocznicy śmierci. Niektóre z nich pomimo, że są już dawno wypłowiałe to wiszą nadal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz