piątek, 24 stycznia 2025

Batumi

Batumi od dawna było na mojej liście. Nie udało mi się dotrzeć tu podczas pierwszego pobytu w Gruzji, ale nadarzyła się okazja gdy wracałam lotem z Abu Dhabi do Kutaisi. 
Bilet na autobus kupiłam przez internet. Można go także kupić na miejscu na lotnisku, wtedy nie ponosi się opłaty za wystawienie biletu. Ryzyko jest jednak takie, że kiedy lot jest opózniony możemy nie zdążyć z kupnem biletu. 
Autobus odjeżdża sprzed lotniska a podróż zajmuje 2 godziny. Przystanek docelowy będący parkingiem znajduje się nieopodal centrum. Z Kutaisi wyjeżdałam o 1:55, a w Batumi byłam o 3:55 rano i udałam się prosto do hostelu, który był oddalony o 7 minut na piechotę. Drogę wskazała mi młoda dziewczyna. Właściciel miał mnie oczekiwać. Niestety na miejscu okazało się, że wszystko było zamknięte, nie było nawet tabliczki z napisem, a telefon nie odpowiadał. Po zdjęciach widać jednak było, że było to właściwe miejsce. Pomogli mi...pijana młodzież. Dwóch chłopaków i jedna dziewczyna wczuli się w moją sytuację i wyrazili chęć pomocy. Zaczęli hałasować i pukać wszędzie gdzie to możliwe. Okno otworzyła starsza kobieta, która oznajmiła, że mamy otworzyć bramę z drugiej strony ulicy i tam wejść po schodach. Ku mojej radości drzwi były otwarte, weszłam do środka i wszędzie było głucho. Otworzyłam drzwi, które były zakluczone od zewnątrz (!), a na podłodze na materacu spał człowiek. Poszłam szukać dalej pokoju. Piętro wyżej był jeden pokój. Wbiłam się na jedno wolne łóżko. Mega niewygodny materac wbijający się w moje ciało nie pozwalał mi spać, jednak cieszyłam się, że chociaż mam dach nad głową bo na zewnątrz robiło się zimno. Rano gdy wychodziłam mężczyzna, który wcześniej spał na materacu przepraszał. Tłumaczył się tym, że zwyczajnie zasnął, nie wnikając w jego wyjaśnienia ruszyłam dalej na zwiedzanie miasta. 

Batumi mnie urzekło od pierwszego wejrzenia. Połączenie tradycji i nowoczesności jest widoczne na każdym kroku. Stare wieżowce kontrastują z nowymi, które rosną jak grzyby po deszczu. Batumi przypomina mi nieco Hong Kong, który kocham bezgranicznie. Autobus powrotny miałam o 1 rano. Z miejsca gdzie nocowałam wzięłam bolta za którego zapłaciłam 4,5 GEL. Młody mężczyzna kompletnie nie znający przepisów ze zderzakiem zwisającym z samochodu dowiózł mnie do hotelu Mariott i tam wysadził. Prawdopodobnie w aplikacji musiałam pomyłkowo nacisnąć na punkt obok bo nie znałam dokładnego adresu. Wostatniej chwili udało mi się wlecieć do autobusu.














Synagoga w Kutaisi - wyremontowana w środku jednak wejście do niej graniczy z cudem. Miałam szczęście bo o 11 dosłownie na parę minut wszedł mężczyzna dzięki czemu mogłam wejść do środka



  • Muzeum etnograficzne - niewielkie muzeum, ale wszystkie eksponaty są ręcznie robione w drewnie przez założyciela obiektu; po miejscu oprowadza jego córka








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz