Dotarcie do wioski okazało się trudniejsze niż myślałam. Teoretycznie w Gubie działa Bolt, według którego zawsze trasę powinnam zapłacić nieco ponad 20 AZN w jedną stronę, jednak w praktyce okazało się to nierealne. Kierowcy wprawdzie podjeżdżali jednak na starcie mówili, że droga jest kiepska i mam anulować przejazd lub żądali kosmicznych kwot. Kiedy już straciłam nadzieję postanowiłam spróbować ostatni raz. Udało się. Po negocjacjach udało się ustalić cenę na 55 AZN. Ten sam kierowca zaproponował, że następnego dnia za 60 AZN może po mnie przyjechać i zabrać do Guby. Samochodem z pękniętą przednią szybą, niedziałającymi pasami ruszyliśmy przed siebie. Jeszcze przed wyjazdem z miasta kierowca zatrzymał się, aby kupić papierosy oraz wodę dla siebie i ...dla mnie. Azad - mój kierowca nie mówił po angielsku, jednak nie stanowiło to dla niego przeszkody. Jedną rękę trzymał na kierownicy, w drugiej miał telefon i ...nagrywał zdania poprzez google translator, które potem tłumaczył na angielski. Już od początku przeszedł do konkretów: co należy zrobić aby dostać się do Polski znależć tam pracę i ile kosztuje bilet lotniczy.
Po drodze, która trwała blisko dwie godziny mijaliśmy pojedyncze domy i wioseczki. Na trasie było więcej zwierząt aniżeli ludzi czy samochodów. Mniej więcej po 30 minutach teren stał się górzysty i prawdziwie dziki. W końcu dotarliśmy do wioski, która jak się dowiedziałam liczy obecnie 1800 mieszkańców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz